Wszystkie kafejki w Oslo wydają się być zaopatrzone w polarowe koce i latarenki ze świeczką postawione na stolikach, dzięki czemu nie chce się ich opuszczać.
A w nawiązaniu do drugiego zdjęcia tutaj wychowane przez moich rodziców dynie, które wczoraj wycinaliśmy u mnie w domu. Okazuje się, że to nie tylko amerykański zwyczaj, ale też na Śląsku, gdzie się urodziłam, dynie nazywane - śmietloszkami ustawiano przed domami i miały straszyć przechodzące obok panny... w nocy wyglądają bardziej przerażająco!
A w nawiązaniu do drugiego zdjęcia tutaj wychowane przez moich rodziców dynie, które wczoraj wycinaliśmy u mnie w domu. Okazuje się, że to nie tylko amerykański zwyczaj, ale też na Śląsku, gdzie się urodziłam, dynie nazywane - śmietloszkami ustawiano przed domami i miały straszyć przechodzące obok panny... w nocy wyglądają bardziej przerażająco!
Cudowne białe wrzosy!
ReplyDeleteA tak na marginesie to wolę kluski śląskie:)
Bardzo lubię wrzosy i podoba mi się, że w Norwegii widzę je na każdym kroku - przy domach, restauracjach, kawiarniach :)
ReplyDeleteIiiii, I was waiting your return! Great!
ReplyDeleteOh, those cafes look very inviting, I'd love to spend a couple of hours in one of them, with a great friend or a great book. Too bad we don't have a lot of pretty cafes like those here in Rio!
ReplyDeleteThe pumpkins look adorable! I'm sure they're suppose to look scary, but I love their little faces. Maybe at night I would be a bit scared...
♥
Camila Faria
@bea- haha kluski miałam na obiad:)
ReplyDelete@kelly- i ja lubię wrzosy i wiem, że moje kolejne przejście obok kwiaciarni skończy się na ich zakupnie:)
@matilda- Aaaa this is so nice, thank you!
@camila - Never been to Rio...:( but in my city there is a cafe on each corner and I love to spend my time there, like you said with a friend or with a book.xoxo